Sobotnie rodzinne aktywności w
#FamilySpot tym razem zabrały nas nad morze. Był to wspólny wyjazd kilku rodzin, gdzie liczba dzieci przeliczając na dorosłych zawsze jest na +.
Nadmorskie wakacje zaczęliśmy od powitania się z morzem i wsłuchaniu się w jego odgłosy. Po niespodziewanym sztormie znaleźliśmy piracką mapę, która zaprowadziła nas do skarbu. Na plaży pobawiliśmy się piaskiem niebieskim, różowym, pomarańczowym i zielonym. Zastanawiacie się jak to możliwe? Wystarczy ciut mąki, oleju i kredy chodnikowej oddać w dziecięce ręce a czasem i nogi. Piasek wielokolorowy do zabawy - gotowy! Wspólnie ustaliliśmy, że morze to nie tylko plaża, ale też i woda. Także zrobiliśmy prawdziwe turkusowe akweny wodne. Raczej przypominały mielizny niż otwarte wody, ale trudno się dziwić, skoro dzieci stworzyły ciecz nienewtonowską. Och! Zabawa była przednia. Zaczęliśmy łowić dary morza na tych mieliznach. Piękne obłe kamyki, gładkie patyki i muszelki różnych rodzajów. Ze złowionych i znalezionych w pirackiej skrzyni skarbów stworzyliśmy ścieżkę sensoryczną dla bosych stópek. I ruszyliśmy na spacer. Niektóre stópki najlepiej czuły się na mieliźnie, inne na piaskowej plaży, a jeszcze inne na “plaży posypce”. Co to jest “plaża posypka”? - zapytacie. Już wyjaśniamy - zabarwiony na różne kolory ryż i wymieszany dwa razy w prawo i dziesięć razy w lewo. Oczywiście lewą ręką. W trakcie naszej wyprawy nad morze spotkaliśmy też wieloryba, z którym uczyliśmy się pływać i zapoznawaliśmy się z innymi morskimi zwierzętami. Z ośmiornicą pograliśmy w łapki, a “żółwika” przybiliśmy z żółwiem morskim. Jak szaleć to szaleć! W naszej zabawie nie mogło zabraknąć pamiątek z wakacji. Dzieci wspólnie z rodzicami stworzyli słoiczki wspomnień pełne kolorowego piasku, muszelek, posypki, piasku, muszelek, posypki, piasku…